Za każdym razem kiedy postanowię sobie, że już już zacznę pisać regularnie coś się dzieje. Tym razem pochłonęła mnie praca. Koniec roku to czas zamykania spraw i to z deadline'm nieuniknionym. Ale o tym może później.
Dziś jest wigilia, więc i taki wpis znajdzie się na moim blogu.
Turcy mają problem z Bożym Narodzeniem. Z jednej strony jest to święto obce w ich kulturze, z drugiej święto tak dobrze wpisujące się w ich umiłowanie kiczu i świecidełek, że nie mogą go zignorować. Stąd na ulicach pojawiają się świąteczne iluminacje, z witryn sklepowych uśmiechają się Mikołaje a w sklepach można kupić... choinki. Tak, w wielu tureckich domach można znaleźć sztuczne pięknie ubrane choinki.
Turcy niestety nie do końca wiedzą kiedy to Całe Boże narodzenie jest i dość beztrosko nazywają Nowy Rok jako Christmas. Bo tak sobie wykoncypowali, że też chcą mieć swoją Gwiazdkę, więc ją troszkę przesuną na i tak hucznie obchodzonego Sylwestra. Dlatego też na Nowy Rok dają obie prezenty, spotykają się z rodziną lub przyjaciółmi na uroczystej kolacji lub świętują ten czas w klubach.
Jednakże wracajmy do moich świąt. Plan był taki, że świętuje je w domu, w otoczeniu bliskich przyjaciół i mojego Sułtana.Czyli dziś o tym jak się gotuje wigilię w tureckich warunkach bojowych.
Moi goście to oczywiście muzułmanie, więc musi się obejść bez wieprzowiny. I tak wigilijne potrawy są w Polsce bezmięsne ale trafić z gustami w przyzwyczajone do tureckiego jedzenia podniebienia jet ciężko. Stąd menu ułożyłam całkiem proste. Placki ziemniaczane, bo wiem że moi goście lubią. Pierogi w trzech wariacjach - ruskie, z kapustą i grzybami oraz z jabłkiem (mój faworyt). No i ryba.
Masę na placki przygotowałam dzień wcześniej, nadzienia do pierogów również. Gotowanie rozpoczęłam od placków ziemniaczanych. Później je tylko odgrzeję w piekarniku.
16:00 Sułtan: Kochanie, na serio robisz naleśniki z ziemniaków?Ja: No tak, zaufaj mi, będą dobre.
Sułtan patrzy powątpiewająco.
J: To trochę jak naleśniki z frytek.
S: Ok, ale wciąż dziwne.
J: Kochanie przypominam, że rano jedliśmy tarhana corbasi. To jest dziwne. (Tarhana to zupa robiona z proszku, który najpierw jest fermentowany z jogurtem, później suszony i ścierany na pył. Idealne lekarstwo na przeziębienia a że akurat oboje jesteśmy chorzy, to akurat się nam należała).
S: No dobra, już nic nie mówię.
16:20 Sułtan: Kochanie, może Ci pomóc?
Ja: Nie, dziękuję na razie nie ma nic do roboty na dwie osoby. Jak będziemy później robić pierogi to mi pomożesz.
S: Ok, ale żebyś później nie mówiła, że Ci nie pomagam.
16:25 S: Kochanie a po co Ci choinka?
J: Bo to tradycja.
S: Ale ty jesteś ateistką.
J: No ale przecież jedno nie wyklucza drugiego. Wigilia to dla mnie bardziej tradycja niż obrządek religijny.
S: Ale dlaczego akurat choinka?
J: Bo to symbol życia. Zielone drzewko symbolizuje odrodzenie się życia w czasie kiedy za oknem drzewa nie mają liści i nie ma zieleni.
S: Aha... (Patrząc za okno na kołysane wiatrem palmy i pięknie zielone drzewa oliwne).
J: Dobra, nie ma tematu.
16:50 S: Kochanie, może Ci pomóc?
Ja: Nie, dziękuję. Jak będziemy później robić pierogi to mi pomożesz.
S: Ok, ale żebyś później nie mówiła, że Ci nie pomagam.
17:20 Kończę opowiadać o tradycjach wigilijnych. O opłatku, sianku pod stołem i takie tam.
J: ...najbliższa rodzina ubiera się odświętnie i siada do kolacji gdy zabłyśnie pierwsza gwiazda.
S: Ale ty masz na sobie jeansy i koszulkę ze Spock'iem.
J: Bo gotuje teraz. Przecież nie będę lepić pierogów w sukience!
S: Czyli ja też mam się przebrać?!
J: No oczywiście! Przecież nie będziesz siedział w dresie jak goście przyjdą!
S: Ja wiem, zawsze tak siedzę jak rodzina przychodzi.
J: Co?!
S: No bo u nas w Turcji w każdy weekend przychodzi rodzina i robimy wspólne jedzenie. U nas taka wigilia to praktycznie każdy weekend.
17:40 S: Kochanie, może Ci pomóc?
Ja: Nie, dziękuję. Jak będziemy później robić pierogi to mi pomożesz.
S: Ok, ale żebyś później nie mówiła, że Ci nie pomagam.
18:00 J: Kochanie! Chodź zaczynamy lepić pierogi tylko to pozmywaj.
S: Zaraz kochanie...
J: ... (Nosz!! Tylko żebym nie mówiła, że mi nie pomaga!!!)
18:10 J: Dobra! Pozmywałam! Chodź!
S: Chwilkę kochanie...
18:20 S: Kochanie, co robisz?
J: Ugniatam ciasto na pierogi.
S: Beze mnie! Przecież mówiłem, że chce zobaczyć i Ci pomóc!!!
Na szczęście kolacja się udała, pierogi ulepiliśmy w miarę zgodnie, Sułtan się finalnie przebrał a gościom potrawy smakowały.
Jest wigilia, a na dworze słońce i palmy. Pierwsze takie moje święta. Wesołych Świąt wszystkim!